W czytaniach liturgicznych z ostatniej niedzieli usłyszałam słowa, które już kiedyś mocno mnie poruszyły. Brzmią one: W każdym położeniu dziękujcie, taka jest bowiem wola Boża w Jezusie Chrystusie względem was. ( 1 Tes 5, 18.)
To, czego ostatnio doświadczyliśmy jako małżeństwo przerosło nasze siły. Nie wiedziałam jak zdobyć się na słowo „dziękuję”. Mimo to i tym razem spróbowałam.
Kilka lat temu zmówiłam Nowennę Pompejańską. Chciałam, żeby Bóg zabrał trudności, przez które wtedy przechodziliśmy.
Rozważane tajemnice różańca zmieniły moje myślenie o modlitwie. Przyjrzałam się życiu Maryi, jej wyborom, życiu jej Syna. Zrozumiałam, że skoro ta historia ma być dla mnie wzorem, tajemnicą, w której mam się odnaleźć, to nie mogę oczekiwać, że dzięki modlitwie moje życie ułoży się w wygodną, łatwą ścieżkę.
Różaniec pokazał mi inną drogę, przyjmowania Bożej woli i podążania nią z zaufaniem i wiarą. Zauważyłam wtedy, że najgłębszym i najbardziej scalającym dla małżeństwa doświadczeniem jest jedność w cierpieniu.
W trakcie ostatnich dni odkryłam tą prawdę na nowo. Łatwo jest trwać w jedności gdy wszystko nam sprzyja. Gdy przychodzi ciężki czas i z każdej strony piętrzą się przeciwności, trzeba sporo wysiłku by znaleźć nić porozumienia, drogę do drugiego człowieka. Jeśli uda się być w najtrudniejszych chwilach razem, to takie doświadczenie wzmacnia więzi w małżeństwie.
Bóg nie zabrał z naszego życia trudności, ale pokazał nam, że z Nim możemy je pokonać. Gdy wsłuchujemy się w Jego głos na modlitwie, szukamy odpowiedzi -jak postąpić? Jaka jest Jego wola? – On pomaga przejść ponad tym co mogłoby nas zniszczyć, bez szwanku.
Dziękczynienie to niezwykła droga, ciągle się jej uczę i wciąż odkrywam jej piękno. Co dało mi w ostatnim czasie? Umocniło mnie w wierze i ożywiło nadzieję, że Bóg i w naszej historii, tu i teraz, może ze zła wyprowadzić dobro.