Opowieści pomagają oswoić rzeczywistość. Dziś krótka historia o…śmierci.
Było dwóch braci. Ich dzieciństwo przypadło na czas wojny. Nie było łatwe. Ojciec wychowywał ich żelazną ręką. Przetrwali wojnę. Podrośli, pożenili się. Zamieszkali obaj w tym samym mieście. Starszy miał troje dzieci. Młodszy nie doczekał się potomstwa. Lata mijały. Bracia wspierali się całe życie. Starszy odszedł wcześniej. Miał 65 lat gdy zmarł. Młodszy długo nie mógł dojść do siebie po jego śmierci. Bardzo go kochał. Później sam zaczął chorować. Zawsze był bardzo emocjonalny. W trakcie spotkań z rodziną dzielił się różnymi życiowymi „mądrościami”. Czasem mówił składnie czasem mniej. Z wiekiem w trakcie mówienia zapominał co chciał powiedzieć, gubił pointę. Był moim wujkiem a jego zmarły brat, moim dziadkiem. Bywało, że podśmiewaliśmy się z życiowych mądrości wuja. Kilka lat później i on zmarł. Zanim to się stało zdążył jeszcze świętować czterdziestą rocznicę swojego małżeństwa. Wraz z żoną zaprosili całą rodzinę. To była piękna uroczystość. Rozpoczęła się Mszą święta w intencji małżonków. Później wujostwo uraczyło nas wystawnym obiadem w jednej z restauracji. Było dużo śmiechu, wspomnień i tańców. Siedzieliśmy za stołem wuj się rozrzewnił i zaczął opowiadać o zmarłym przed laty bracie. Wspominał dzieciństwo, pobyt brata w wojsku. Skończył słowami: „On był bardzo dzielnym człowiekiem. Był tak dzielny, że nawet tą śmierć jakoś przeżył”. Wuj rozczulił mnie i rozbawił tym wywodem. Tak bardzo chciał powiedzieć jak mężny był dziadek, że się odrobinę zagalopował. „Przeżyć śmierć” – co za dziwne zestawienie – pomyślałam. Ale po chwili doszłam do wniosku, że jest w tych słowach głębszy sens. Skoro wierzymy, że życie jest wieczne, śmierć jest po prostu silnym przeżyciem. Przytaknęliśmy wujowi. Uznaliśmy, że była to jedna z najpiękniejszych sentencji jakie wypowiedział.
Czasem przypominam sobie tę historię. Myśl, że śmierć można jakoś przeżyć pomaga mi oswoić lęk.